Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
jechać na tę swoją policję? Teraz? Jutro?
- Takie coś powinno się zgłaszać od razu - powiedział ostrożnie. - To znaczy... jak najszybciej. W pierwszym komisariacie.
- To co, nocujemy w Iłży? - Nie było odpowiedzi. - A może w Radomiu zrobimy sobie przerwę? Jeszcze nie spędzałem weekendu w Radomiu. Do kina byśmy poszli, może muzeum...
- Znaczy się... Myśli pan, że to aż tyle by trwało?
- To nie kradzież marchewki. Od takich rzeczy są specjalne ekipy, a nie byle dyżurni. Jak nas pierwszy raz w południe przesłuchają, będzie cud. A potem spisywanie, wizja lokalna, panowie policjanci zgłodnieją, pójdą jeść, zrobi się późno i powiedzą nam, że dokończy się
jechać na tę swoją policję? Teraz? Jutro?<br>- Takie coś powinno się zgłaszać od razu - powiedział ostrożnie. - To znaczy... jak najszybciej. W pierwszym komisariacie.<br>- To co, nocujemy w Iłży? - Nie było odpowiedzi. - A może w Radomiu zrobimy sobie przerwę? Jeszcze nie spędzałem weekendu w Radomiu. Do kina byśmy poszli, może muzeum...<br>- Znaczy się... Myśli pan, że to aż tyle by trwało?<br>- To nie kradzież marchewki. Od takich rzeczy są specjalne ekipy, a nie byle dyżurni. Jak nas pierwszy raz w południe przesłuchają, będzie cud. A potem spisywanie, wizja lokalna, panowie policjanci zgłodnieją, pójdą jeść, zrobi się późno i powiedzą nam, że dokończy się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego