Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
się może sekundę. - To... to chyba niewypał. - Tamci popatrzyli po sobie, a potem jak na komendę przykucnęli, zaglądając pod fiata. - Musimy zabrać wozy, bo jak przyjedzie policja, to po nich.
Wannę-rynnę obróciło w trakcie ślizgu, a wykonany farbą olejną napis do małych nie należał. Walasek nie próbował niczego tłumaczyć. Zwłaszcza że tuż obok zatrzymał się miejski autobus, który nie tylko ostatecznie zablokował północny pas mostu, ale wypełnił strefę kolizji tłumem gapiów.
- Ale jaja! - niemal jęknął z zachwytu jakiś okularnik w wieku maturalnym. Nie tyle podniósł, co poderwał z jezdni jedną z rozsypanych dookoła kartek. - "Uciekaj, wybuchnie za minutę" - odczytał lakoniczny wydrukowany
się może sekundę. - To... to chyba niewypał. - Tamci popatrzyli po sobie, a potem jak na komendę przykucnęli, zaglądając pod fiata. - Musimy zabrać wozy, bo jak przyjedzie policja, to po nich.<br>Wannę-rynnę obróciło w trakcie ślizgu, a wykonany farbą olejną napis do małych nie należał. Walasek nie próbował niczego tłumaczyć. Zwłaszcza że tuż obok zatrzymał się miejski autobus, który nie tylko ostatecznie zablokował północny pas mostu, ale wypełnił strefę kolizji tłumem gapiów.<br>- Ale jaja! - niemal jęknął z zachwytu jakiś okularnik w wieku maturalnym. Nie tyle podniósł, co poderwał z jezdni jedną z rozsypanych dookoła kartek. - "Uciekaj, wybuchnie za minutę" - odczytał lakoniczny wydrukowany
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego