to co najmniej, kiedy ojciec przyjeżdżał do <page nr=36> Rzymu na szereg tygodni, zabierając czasem moją matkę, nie rozstawał się z Campillimi. Wszyscy, całą czwórką, byli z sobą po imieniu. Świadczyły o tym listy, stare i nowe, i ten ostatni który przywiozłem panu Campilli od ojca: Przykry mi więc był jej chłód.. Zwłaszcza że doskonale wyczuwałem, ile w tym chłodzie jest z natury, a ile z narzuconej sobie linii postępowania w stosunku do mnie. Kierowana nią, bym czasem nie pomyślał, że przyjechała specjalnie z powodu mojej osoby, wdała się następnie w szczegółowe wyliczanie przyczyn, dla których jej obecność w Rzymie tego dnia była wskazana