giną w końcu od wybuchu. Nie sami. Aby zdetonować nagromadzony gaz, wystarczy iskierka: dzwonek do drzwi, telefon Z opracowań prof. Leonarda Runkiewicza z Instytutu Techniki Budowlanej, który analizuje od lat przyczyny katastrof budowlanych, wynika, że właściciele i zarządcy domów mieszkalnych karygodnie lekceważą zagrożenia lub nie zdają sobie z nich sprawy. Zwlekają z wymianą skorodowanych belek, stropów, dachów, aż się mieszkańcom zwalą na głowę. Dobudowują ciężkie ściany działowe nie bacząc, że nie jest ich w stanie utrzymać strop nad dolną kondygnacją. Lekceważą skutki awarii przydomowej sieci wodnokanalizacyjnej, tymczasem woda podmywa ławy fundamentowe, co bywa przyczyną runięcia budynku. Nie troszczą się o zabezpieczenie