Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
chyba na tyle nieprzytomnie, aby mnie nie niepokojono. Czort bierz całą serdeczność".
Nawet myśleć było mu teraz ciężko. Osłabienie obejmowało z wolna i umysł. Oddychać było coraz trudniej. Stan ten stawał się przykry i początkowy spokój mijał. Poczynało go to już niecierpliwić. "Najwyższy czas, abym umarł" - pomyślał.
Teodozja podała obiad. Zygmunt i ona jedli rosół przeznaczony dla Lucjana. Słyszał, jak dziewczyna chlipała z łyżki. "Mogłaby się nauczyć jeść" - przeszło mu przez głowę. Pod stołem kotek obrabiał skrzydło kury. Teodozja, jedząc, patrzała co chwilę w stronę Lucjana. Kiedy skończyła jeść, wytarła usta i niepewnie podeszła do chorego. Chwilę stała w niezdecydowaniu, wreszcie wyjąkała
chyba na tyle nieprzytomnie, aby mnie nie niepokojono. Czort bierz całą serdeczność".<br>Nawet myśleć było mu teraz ciężko. Osłabienie obejmowało z wolna i umysł. Oddychać było coraz trudniej. Stan ten stawał się przykry i początkowy spokój mijał. Poczynało go to już niecierpliwić. "Najwyższy czas, abym umarł" - pomyślał.<br>Teodozja podała obiad. Zygmunt i ona jedli rosół przeznaczony dla Lucjana. Słyszał, jak dziewczyna chlipała z łyżki. "Mogłaby się nauczyć jeść" - przeszło mu przez głowę. Pod stołem kotek obrabiał skrzydło kury. Teodozja, jedząc, patrzała co chwilę w stronę Lucjana. Kiedy skończyła jeść, wytarła usta i niepewnie podeszła do chorego. Chwilę stała w niezdecydowaniu, wreszcie wyjąkała
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego