czystek, podejrzany był także każdy wykształcony fachowiec. W tych warunkach kierowano się zasadą "nie ruszaj bo zepsujesz", zwłaszcza że uszkodzenie też łatwo mogło być potraktowane jako "celowa akcja wrogich elementów". Sprzęt wprawdzie znajdował się na stanie (choćby dlatego, że spisanie strat łączyło się z odpowiedzialnością) - ale tylko część była sprawna, a i tu wiele usterek, które wprawdzie nie pozwalały uznać go za nieprzydatny, ale czasowo ograniczały jego użycie. Wszystkie służby specjalistyczne, podobnie jak kwatermistrzowskie, logistyczne itd. była przeciążone - to znaczy, że to co z nich zostało, znalazło się w stanie rozkładu, nie działało. Panował pełny bałagan.<br>Oczywiście żaden powracający dowódca nie odważył