od chwiejnego płomienia gromnicy.<br>Znów trzask piorunu huknął okropnie a blisko, jakby w któreś z drzew koło chałupy - - Panie Boże, bądź miłościw... bądź miłościw!... jęknął Mrowiec i skulił się w ramionach, i dzwonkiem mocniej potrząsnął. Juści wiadomo, loretański dzwonek, poświęcany przecie!... Jedyna ku odżegnaniu piorunów obrona!... I ta gromnica świecąca, a jakże!<br>- Panie Boże, bądź miłościw... Gnajże tę nawałnicę precz od tej tu chałupy lichej!... Gnajże ją, Panie Jezu najsłodszy, czy na Glinne, czy na Dzierążnię albo i na Wierzbno - - byle dalej, byle precz!... Dzwońże ty, święty dzwoneczku, com cię za dobry grosz kupił... co cię ano ksiądz pleban poświęcił przed ołtarzem