Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
kupcom.
Teraz jednak cała krzątanina ucichła, handel zamarł, wszyscy bowiem wiedzieli, że po Szerszeniach spodziewać się można najgorszego.
Dabora szykowała się na nadejście Gwardii.
*
- Przyjmowałem zboże od pisarzy z Równin Hortelskich. Nigdy nie zdarzyło mi się pomylić przy nacinaniu liczebnych patyków i nikt nie mógł mi dorównać w rachunku na abaku - jęczał Rodam. - I na co mi to było, na co?!
Magwer znał Rodama od dawna, choć ostatnimi czasy ich drogi nieco się rozeszły. Jednak czasem spotykali się, by wypić dębniaka i pogwarzyć. Rodam, starszy nieco od Magwera, też pochodził z rodu wolnych drwali - łazęków. Dwa lata temu matka oddała go
kupcom.<br>Teraz jednak cała krzątanina ucichła, handel zamarł, wszyscy bowiem wiedzieli, że po Szerszeniach spodziewać się można najgorszego.<br>Dabora szykowała się na nadejście Gwardii.<br>*<br>- Przyjmowałem zboże od pisarzy z Równin Hortelskich. Nigdy nie zdarzyło mi się pomylić przy nacinaniu liczebnych patyków i nikt nie mógł mi dorównać w rachunku na abaku - jęczał Rodam. - I na co mi to było, na co?!<br>Magwer znał Rodama od dawna, choć ostatnimi czasy ich drogi nieco się rozeszły. Jednak czasem spotykali się, by wypić dębniaka i pogwarzyć. Rodam, starszy nieco od Magwera, też pochodził z rodu wolnych drwali - łazęków. Dwa lata temu matka oddała go
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego