Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
brwi. - Daliśmy ostro dupy. Nie warto było czesać Borów. Pociągiem jechał telefon, nie Drzymalski. Dokładniej: składanka takich dwóch. Schował je pod sufitem, zadzwonił na jeden, a drugi, połączony tymi kabelkami, wybierał numer do radia i dawał się namierzać.
- O kurwa...
- Są na kartę, więc nigdzie nierejestrowane. Ślepy zaułek. Aparat z abonamentem można mieć już za złotówkę. Ten jest za trzy stówy, za to nie sposób dojść, kto kupował. No, ale kto kupował, to akurat wiemy.
Woskowicz gryzł przez chwilę długopis. Potem uśmiechnął się pod nosem i pokręcił lekko głową.
- I tu się mylisz, Adaś. Jeśli takich zabawek wypłynie więcej, jest szansa
brwi. - Daliśmy ostro dupy. Nie warto było czesać Borów. Pociągiem jechał telefon, nie Drzymalski. Dokładniej: składanka takich dwóch. Schował je pod sufitem, zadzwonił na jeden, a drugi, połączony tymi kabelkami, wybierał numer do radia i dawał się namierzać.<br>- O kurwa...<br>- Są na kartę, więc nigdzie nierejestrowane. Ślepy zaułek. Aparat z abonamentem można mieć już za złotówkę. Ten jest za trzy stówy, za to nie sposób dojść, kto kupował. No, ale kto kupował, to akurat wiemy.<br>Woskowicz gryzł przez chwilę długopis. Potem uśmiechnął się pod nosem i pokręcił lekko głową.<br>- I tu się mylisz, Adaś. Jeśli takich zabawek wypłynie więcej, jest szansa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego