jest nieuchronne, że filozofia nie może istnieć inaczej jak konfliktowa wielość różnych filozofii. Gdyby któraś z tych opcji stała się opcją jedyną, czy panującą, byłby to koniec filozofii, katastrofa kultury. Nie muszę dodawać, że stanowisko to podzielam. Nie wyklucza ono wszakże zajmowania przez filozofów w tym sporze czy to stanowiska absolutystycznego, czy relatywistycznego, nie wyklucza akceptowania jednej z opcji mitycznych. Wyklucza zaś wiarę w "ostateczną syntezę", w definitywne przezwyciężenie konfliktu tych dwóch postaw w kulturze. Synteza ostateczna - to totalitarna katastrofa.<br> Otóż wydaje mi się, że w ostatniej książce Kołakowskiego stanowisko to jest utrzymane, ale w nieco innej, jeszcze bardziej dramatycznej wersji