zdrowia, otóż było to dokładnie pierwszego marca, Konfrontacje zaczynały się fantastycznie głupim filmem o płetwonurku-naukowcu, uratowanym od śmierci niechybnej przez królewnę-Żabkę; film ten tak niespodziewanie i nieludzko mnie wzruszył, że łzy mi po twarzy ciekły strumieniami i nie dało się ich zatamować ani chusteczką, ani też natychmiastowym poczuciem absurdalności tej sytuacji, toteż kiedy taki, cały <orig>uryczany</>, wyszedłem na światło dzienne (bo kupiliśmy sobie najtańsze karnety; na poranki), dziewczyny zawyrokowały, że musi być ze mną coś nie tak, i kazały mi natychmiast udać się do przychodni, a ja posłusznie poszedłem (zrobiłem się nagle niezwyczajnie podatny na wszelkie wpływy zewnętrzne). Wtedy