było albo wyłudzenie pieniędzy, albo skompromitowanie &lt;name type="tit"&gt;"Gazety Wyborczej"&lt;/&gt;. Tak spekulowała w piątek przed stołecznym &lt;name type="org"&gt;Sądem Okręgowym&lt;/&gt; &lt;name type="person"&gt;Helena Łuczywo&lt;/&gt;, wiceprezes &lt;name type="org"&gt;Agory&lt;/&gt;.&lt;/&gt;<br>&lt;name type="person"&gt;Łuczywo&lt;/&gt;, która jest jednocześnie wicenaczelną &lt;name type="tit"&gt;"Gazety"&lt;/&gt;, w zasadzie wykluczyła, by mocodawcą producenta filmowego był premier &lt;name type="person"&gt;Leszek Miller&lt;/&gt;. Twierdziła, że początkowo nie wiązała sugestii &lt;name type="person"&gt;Rywina&lt;/&gt; z pracami nad ustawą medialną. &lt;q&gt;- Jest absurdem, by premier dużego państwa, wchodzącego do &lt;name type="org"&gt;Unii Europejskiej&lt;/&gt;, wysyłał faceta z ofertą korupcyjną do największego wydawcy. Również &lt;name type="person"&gt;Wanda Rapaczyńska&lt;/&gt; widziała w tym coś dziwacznego&lt;/&gt; - przekonywała &lt;name type="person"&gt;Łuczywo&lt;/&gt;.<br>Na takie dictum sąd i pani prokurator zareagowali serią pytań: Sąd: &lt;q&gt;- Jeśli nie premier, to kto?&lt;/&gt;<br>&lt;name type="person"&gt;Łuczywo&lt;/&gt;: &lt;q&gt;- Właśnie.&lt;/&gt;<br>S.: &lt;q&gt;- Pytamy o pierwsze wrażenia.&lt;/&gt;<br>Ł