Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
Jassmont.
- A wiesz, że to może być, wyleciało, ot, pusty łeb.
Konstanty zapalił machorkowego skręta. Żółty, surowy dym, dużo dymu i ta pijacka paplanina zupełnie rozleniwiły Jassmonta. Wyjął Konstantemu skręta z ust, takiego nasiąkniętego śliną, nagrzanego, i sam się zaciągnął. Konstanty nalał jeszcze. Oczywistość, bimber jest, aby go pić, kobieta, aby się z nią kochać, dobry jest ciepły piec, papieros i ta pewność, że nikt cię nie zamorduje w twoim łóżku - rozmarzył się Jassmont. Osunął się, już nie wstał, wyciągnął nogi, było mu błogo. Polubił cały świat.
Głęboką nocą obudził się spocony. Okropnie bolała go głowa i wściekle chciało mu się
Jassmont.<br>- A wiesz, że to może być, wyleciało, ot, pusty łeb. <br>Konstanty zapalił machorkowego skręta. Żółty, surowy dym, dużo dymu i ta pijacka paplanina zupełnie rozleniwiły Jassmonta. Wyjął Konstantemu skręta z ust, takiego nasiąkniętego śliną, nagrzanego, i sam się zaciągnął. Konstanty nalał jeszcze. Oczywistość, bimber jest, aby go pić, kobieta, aby się z nią kochać, dobry jest ciepły piec, papieros i ta pewność, że nikt cię nie zamorduje w twoim łóżku - rozmarzył się Jassmont. Osunął się, już nie wstał, wyciągnął nogi, było mu błogo. Polubił cały świat.<br>Głęboką nocą obudził się spocony. Okropnie bolała go głowa i wściekle chciało mu się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego