raczej niekorzystnie na ich stopniach. Jerzyk też nie jest całkiem szczęśliwy, bo wychowywała go Teta, która mówiła z nim po niemiecku. Stąd bierze się pewnie jego potrzeba uwolnienia się przez język niezależny od nianiek. Od germańskiej wymowy "r" nie uwolni się jednak nawet w leśnym oddziale, w podwileńskich jądrach gęstwiny, aczkolwiek instynkt życiowy pozwoli mu do perfekcji opanować tam prawo mimikry.<br>Tymczasem jeździ do swojego "Jerzykowa", drewnianej willi w nagorzyckich lasach, gdzie rezyduje Kleofas, mąż następnej opiekunki, Broni, zwanej przez Jerzyka czule Biombą. Bronia jest okrąglutka, aż miło patrzeć, i roześmiana, aż miło słuchać, a z "Jerzykowa" dwa kroki do szeroko