Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
pobyt!
- Dłuższy! dłuższy! Czasem się rzecz tak ułoży, kiedy nas zawezwą do Rzymu.
W tym momencie raptownie ktoś wtargnął pomiędzy nas. Czarno ubrany, rosły, wielka głowa, oczy podkute sinymi półksiężycami: don Paolo Corsi.
- Gdzież pan się podziewa? Szukam pana po całej Bibliotece. Telefon do pana.
- Do mnie? - zdziwiłem się.
- Od adwokata Campilli. Proszę tędy!
Ujrzałem jego rękę z dużym sygnetem na palcu. Lekko mnie pociągnął w kierunku krytych drzwiczek naprzeciw loggii. Odwróciłem się, aby pożegnać księdza, z którym rozmawiałem. Nie było go już przy nas. Nie zniknął jednak. Dostrzegłem jego plecy w głębi korytarza, którym powracał do czytelni. I dopiero wówczas
pobyt!<br>- Dłuższy! dłuższy! Czasem się rzecz tak ułoży, kiedy nas zawezwą do Rzymu.<br>W tym momencie raptownie ktoś wtargnął pomiędzy nas. Czarno ubrany, rosły, wielka głowa, oczy podkute sinymi półksiężycami: don Paolo Corsi.<br>- Gdzież pan się podziewa? Szukam pana po całej Bibliotece. Telefon do pana.<br>- Do mnie? - zdziwiłem się.<br>- Od adwokata Campilli. Proszę tędy!<br>Ujrzałem jego rękę z dużym sygnetem na palcu. Lekko mnie pociągnął w kierunku krytych drzwiczek naprzeciw loggii. Odwróciłem się, aby pożegnać księdza, z którym rozmawiałem. Nie było go już przy nas. Nie zniknął jednak. Dostrzegłem jego plecy w głębi korytarza, którym powracał do czytelni. I dopiero wówczas
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego