pojął, jak straszne palnął głupstwo. Patrzył na obojętne oblicze swej kochanki i powoli, powoli zaczynał rozumieć. <br>- Adelo - odezwał się w zupełnej ciszy Jan Ziębicki. - O czym on mówi? <br>- Kłamie, Jaśku - uśmiechnęła się Burgundka. - Nic mnie z nim nie łączy i nigdy nie łączyło. Prawda to, że narzucał mi się z afektami, zalecał się natrętnie, ale odszedł jak niepyszny, nic nie wskórał. Nawet z pomocą czarnej magii, którą mnie omamiał. <br>- To nieprawda - Reynevan z trudem wydobył głos ze ściśniętego gardła. - To wszystko nieprawda. Kłamstwo. Łeż! Adelo! Powiedz... Powiedz, że ty i ja... <br>Adela rzuciła głową, gestem, który znał, rzucała tak, gdy kochała