Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
słyszeć słowa rzucone w środku mieszkania:
- Bocian, spadamy stąd, nie ma co!
I już po paru minutach słychać było tupot na schodach. Drzeźniak wypadał na podwórze w zgniłozielonym płaszczu. A za nim pojawiał się ów Bocian. Powoli i ze znudzeniem, nie zważając na gorączkowość Zygmunta, znikał w bramie, rzuciwszy pozbawione afirmacji dla siebie i świata "cześć".
Tymczasem Zygmunt robił kilka odczarowujących obrotów, kilka razy w jedną, kilka razy w drugą stronę, niepewny kierunku, chwytał się za głowę i wrzeszczał plugawo:
- Niech was wszystkich kiła zeżre!
A nieco ciszej, tak dla samego siebie, dodawał:
- Co za syf! Koniec z tym... Wyprowadzam się
słyszeć słowa rzucone w środku mieszkania:<br>- Bocian, spadamy stąd, nie ma co!<br>I już po paru minutach słychać było tupot na schodach. Drzeźniak wypadał na podwórze w zgniłozielonym płaszczu. A za nim pojawiał się ów Bocian. Powoli i ze znudzeniem, nie zważając na gorączkowość Zygmunta, znikał w bramie, rzuciwszy pozbawione afirmacji dla siebie i świata "cześć".<br>Tymczasem Zygmunt robił kilka odczarowujących obrotów, kilka razy w jedną, kilka razy w drugą stronę, niepewny kierunku, chwytał się za głowę i wrzeszczał plugawo:<br>- Niech was wszystkich kiła zeżre!<br>A nieco ciszej, tak dla samego siebie, dodawał:<br>- Co za syf! Koniec z tym... Wyprowadzam się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego