Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 4
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
czarnooki Sasza wbrew zimnym głazom Putina i wbrew wspomnieniom gruzińskich ślepi Stalina znów przyciąga do siebie swoją rosyjską duszą polskie dusze, cokolwiek zagubione. W dodatku przychodzi mu to tak łatwo, prosto, rzekłbym, discopolowo, łup, łup i głęboko aż do trzewi. Przypomniało mi się też, jak przez siedem lat mieszkałem w akademiku z 40 kumplami ze Wschodu. Lubiliśmy się. Piłem na imprezach, gdzie byłem jedynym Polakiem. Wokół mnie Białorusini, Ukraińcy, Kazachowie, no i oczywiście Rosjanie. Z początku nie rozumieli niechęci, jaką czuli wobec nich Polacy. Byli przecież wychowani w pobłażliwej przyjaźni do mieszkańców republik radzieckich. Szybko jednak zorientowali się, że Polacy się
czarnooki Sasza wbrew zimnym głazom Putina i wbrew wspomnieniom gruzińskich ślepi Stalina znów przyciąga do siebie swoją rosyjską duszą polskie dusze, cokolwiek zagubione. W dodatku przychodzi mu to tak łatwo, prosto, rzekłbym, discopolowo, łup, łup i głęboko aż do trzewi. Przypomniało mi się też, jak przez siedem lat mieszkałem w akademiku z 40 kumplami ze Wschodu. Lubiliśmy się. Piłem na imprezach, gdzie byłem jedynym Polakiem. Wokół mnie Białorusini, Ukraińcy, Kazachowie, no i oczywiście Rosjanie. Z początku nie rozumieli niechęci, jaką czuli wobec nich Polacy. Byli przecież wychowani w pobłażliwej przyjaźni do mieszkańców republik radzieckich. Szybko jednak zorientowali się, że Polacy się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego