Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
Kiedy wstał z ławy, aby odejść skinąwszy mi orlą głową, spostrzegłem, że jest bardzo wysoki i musi uważać, aby nie ćwiknąć ciemieniem w strop, który tu nisko nad nami wisiał.
W takim paradnym ułańskim czaku byłby prawdziwym olbrzymem.
I nawet najbardziej dorodna Czy-Pozwoli-Panna-Krysia nie dorastałaby mu do akselbantów.
Ale teraz, na starość, garbił się.
I swoją orlą głowę nosił wciśniętą w ramiona, przypominając nastroszonego, niedowidzącego ptaka.
Lecz wciąż jednak był postacią ogromną.
Koń pod nim musiał być również skazany na wielkość, pełnokrwisty arab o nogach wysokich a smukłych jak minarety Damaszku, inaczej ostrogi porucznika pałętałyby się po grudzie
Kiedy wstał z ławy, aby odejść skinąwszy mi orlą głową, spostrzegłem, że jest bardzo wysoki i musi uważać, aby nie ćwiknąć ciemieniem w strop, który tu nisko nad nami wisiał.<br>W takim paradnym ułańskim czaku byłby prawdziwym olbrzymem.<br>I nawet najbardziej dorodna Czy-Pozwoli-Panna-Krysia nie dorastałaby mu do akselbantów.<br>Ale teraz, na starość, garbił się.<br>I swoją orlą głowę nosił wciśniętą w ramiona, przypominając nastroszonego, niedowidzącego ptaka.<br>Lecz wciąż jednak był postacią ogromną.<br>Koń pod nim musiał być również skazany na wielkość, pełnokrwisty arab o nogach wysokich a smukłych jak minarety Damaszku, inaczej ostrogi porucznika pałętałyby się po grudzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego