człowiek nie wiedział na jakim świecie żyje. Stawał się narzędziem, maszyną. Nieraz myślałam, że to jednak za dużo, że się nie jest w stanie takiej harówki wytrzymać. I znów się okazywało, że się myliłam, gdyż biegając przez osiem godzin jak w ukropie, kończyło się prawie na czas. Wszystko było tak akuratnie wykalkulowane, policzone. <br>A po pracy pozostawał jeszcze przecież dom - dzieci i te moje gary, pranie, prasowanie. Do fizycznego zmęczenia pracą w hotelu, do męczących dojazdów i wczesnego wstawania musiałam, bo nikt mi przecież dotychczasowych obowiązków nie ujął, dorzucić jeszcze to. <br>Do tego mój małżonek zdecydowanie nie aprobował tej mojej próby