Spiesznie zeszli po schodach. Ale już przy furtce biskup, drobiący dotychczas nerwowo, zmienił chód i majestatycznie kroczył do wielkiego, czarnego mercedesa, u którego kierownicy siedział Jagiełło. Kolumb trzasnął drzwiczkami samochodu stojącego na czele kolumny.<br>- Action station?- pytanie Jagiełły.<br>- Go - odpowiedział biskup. Ruszyli. Przez ulice Hamburga zamietli długim korowodem. Sunąc w alarmującym jęku syren minęli ogrodowe przedmieścia, na osiemdziesiątce rwali w stronę belgijskiej granicy.<br>"Osiemdziesiątka w milach daje na kilometry..." - daremnie głowił się u kierownicy Jagiełło mając nad głową, w lusterku, uduchowioną twarz przełożonego w biskupich fioletach.<br>Ledwo minęli zakręt, za którym skrył się graniczny szlaban, budka wartownicza, domek odprawy celnej, ledwo