tylko że już nie dawało się wytrzymać tego jego<br>skamlenia. Czasem to skamlenie przechodziło w ciągły jęk, jak gdyby<br>nabrzmiały tęsknotą, czasem w jakiś niepodobny do psiego pisk, ni to<br>kota, ni myszy, w najlepszym razie wydawało się, że to pisk nowo<br>narodzonego szczenięcia, które jeszcze nie widzi, nie chodzi, albo<br>całkiem zacichało. Lecz kiedy cichł, stawało się to jeszcze trudniejsze<br>do zniesienia, bo wszyscy w napięciu czekali, kiedy znów zacznie<br>skamleć. A gdy nadchodziła noc, porzucał to skamlenie i zaczynał wyć.<br>Grozą wiało, bo żaden z wiejskich psów tak nie wył. Wiejskie psy i<br>skamlały zwyczajnie, i wyły zwyczajnie, i