Typ tekstu: Książka
Autor: Płoński Janusz, Rybiński Maciej
Tytuł: Góralskie tango
Rok: 1978
błąd nie wchodzi zupełnie w rachubę. Błąd pilota. Przecież oni szli na nasze światła i Skowroński mógł w ogóle nie dyktować.
- Niech mi pan jeszcze powie - chciał znowu zapytać o coś kapitan, gdy nagle drzwi otwarły się i do pokoju wpadł jak bomba długowłosy, młody człowiek.
- Kapitanie! - wołał od progu - ale numer!
Kapitan zatrzymał go ruchem ręki.
- Poznajcie się, panowie - powiedział spokojnie. - Redaktor Dymek, porucznik z wydziału kryminalnego. Siadajcie, poruczniku.
Chłopak usiadł z bardzo nieszczęśliwą miną, widać było, że aż go rozpiera przyniesiona nowina.
- Więc niech mi pan powie - kontynuował flegmatycznie
kapitan - czy nie zauważył pan, żeby Kosiński zachowywał się jakoś dziwnie
błąd nie wchodzi zupełnie w rachubę. Błąd pilota. Przecież oni szli na nasze światła i Skowroński mógł w ogóle nie dyktować.<br>- Niech mi pan jeszcze powie - chciał znowu zapytać o coś kapitan, gdy nagle drzwi otwarły się i do pokoju wpadł jak bomba długowłosy, młody człowiek.<br>- Kapitanie! - wołał od progu - ale numer!<br>Kapitan zatrzymał go ruchem ręki.<br>- Poznajcie się, panowie - powiedział spokojnie. - Redaktor Dymek, porucznik z wydziału kryminalnego. Siadajcie, poruczniku.<br>Chłopak usiadł z bardzo nieszczęśliwą miną, widać było, że aż go rozpiera przyniesiona nowina.<br>- Więc niech mi pan powie - kontynuował flegmatycznie &lt;page nr= 179&gt;<br>kapitan - czy nie zauważył pan, żeby Kosiński zachowywał się jakoś dziwnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego