fasadą zwieńczoną rzeźbą trzech kobiet, symbolizującą wolność przemysłu i handlu, a na tyłach dymiący komin fabryczny, huk pięciu maszyn parowych i tysiąca mechanicznych krosien.<br><br><tit>Juliusz Teodor</><br><br>Pałac Heinzla nie podobał się Reymontowi, w "Ziemi obiecanej" nazwał go zbyt ciężkim. Sam Heinzel też trafił do książki. Opisując łódzkie stosunki Bucholca (literackie alter ego Scheiblera, najpotężniejszego w Łodzi fabrykanta) wspomina, że "nie cierpiał Meyera i kpił najgłośniej w Łodzi z baroństwa, jakie sobie kupił w Niemczech Meyer, dawny jego tkacki robotnik, a dzisiaj fabrykant wyrobów wełnianych, rozporządzający milionami". Wszystko się zgadza: Heinzel pracował u Scheiblera, "robił w wełnie" i jako jedyny z łódzkich fabrykantów