moich łez,<br>Bladziutkich uczuć - słodkich drzazg,<br>Anielstwa mego, Bożych łask...<br>I pierwszych burz, i pierwszych klęsk!<br><br>Warszawo! Twój dziś słyszę głos,<br>Gdy z szumem biegnie, rośnie wiew<br>Pośród huculskich wzgórz i drzew,<br>Dokąd mnie, nie chcąc, zagnał los...</><br><br><div type="poem" sex="m"><tit>COLAS BREUGNON</><br><br>Wypędzili z raju aniołowie<br>Ludzi, ptaki i strwożone sarny,<br>Zamiast ambrozji słodkiej i złotej<br>Krowie mleko nam dali i chleb czarny.<br><br>Myślał Bóg, że łamiąc chleba ćwiercie<br>W gniewie okrutnym załamiemy ręce,<br>A oto nam się chleb wydał słodszym od ambrozji<br>I wznieśliśmy ręce w podzięce.<br><br>Oto krowy na łąkach zielonych<br>Ciepłym mlekiem trysnęły w dzbany<br>I w obłokach dzbanów glinianych