Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
osłonił twarz ręka, to mógł zobaczyć nas przez ułamek chwili, zanurzonych w trawie, nagich, przytulonych do siebie, mnie i jakiegoś chłopaka. Pewnie myślał wtedy, że jesteśmy bardzo szczęśliwi, zakochani, kto wie, może zazdrościł nam tej ciepłej nocy. Ale mnie nie było czego zazdrościć. Nawet nie znałam nikogo w innym mieście, ani raz nie jechałam pociągiem, nikt na mnie nigdzie nie czekał, a gdybym chciała wyjechać, pewnie nikt nie żegnałby się ze mną na peronie, nikt by nie płakał, nie wycierał nosa w rękaw. Pociągi do Krakowa, pociągi nad morze, pociągi do Pragi, albo nawet do Paryża, wszystkie przejeżdżały nade mną, a mój
osłonił twarz ręka, to mógł zobaczyć nas przez ułamek chwili, zanurzonych w trawie, nagich, przytulonych do siebie, mnie i jakiegoś chłopaka. Pewnie myślał wtedy, że jesteśmy bardzo szczęśliwi, zakochani, kto wie, może zazdrościł nam tej ciepłej nocy. Ale mnie nie było czego zazdrościć. Nawet nie znałam nikogo w innym mieście, ani raz nie jechałam pociągiem, nikt na mnie nigdzie nie czekał, a gdybym chciała wyjechać, pewnie nikt nie żegnałby się ze mną na peronie, nikt by nie płakał, nie wycierał nosa w rękaw. Pociągi do Krakowa, pociągi nad morze, pociągi do Pragi, albo nawet do Paryża, wszystkie przejeżdżały nade mną, a mój
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego