Typ tekstu: Książka
Autor: Ziomecki Mariusz
Tytuł: Lato nieśmiertelnych
Rok: 2002
chodzić?
- Z filtrem weźmiemy. Caro mogą być?
Z powagą udzielił przyzwolenia.
- To może jeszcze paczkę amerykańskich, na zapas?
Aż mu się oczy rozszerzyły z pożądliwości. Zapłaciłem za paczkę caro, paczkę marlboro, pudełko zapałek i gazetę. Współczesne ceny i tamte w gomułkowskich złotówkach musiały być zbliżone, bo przybysz nie skomentował ich ani słowem. Albo był pod wrażeniem wydatków; w końcu dziadkowie cierpieli, rozstając się z każdą złotówką.
Nie podziękował mi; w milczeniu schował papierosy do kieszeni marynarki. Na odchodnym jeszcze pogroził Chocołowi pięścią i wróciliśmy pod dom. Podałem mu ogień. Zaciągnął się chciwie, powoli wypuścił dym. Czekałem, czy nie puści kółek, którymi dziadek
chodzić?<br>- Z filtrem weźmiemy. Caro mogą być?<br>Z powagą udzielił przyzwolenia. <br>- To może jeszcze paczkę amerykańskich, na zapas?<br>Aż mu się oczy rozszerzyły z pożądliwości. Zapłaciłem za paczkę caro, paczkę marlboro, pudełko zapałek i gazetę. Współczesne ceny i tamte w gomułkowskich złotówkach musiały być zbliżone, bo przybysz nie skomentował ich ani słowem. Albo był pod wrażeniem wydatków; w końcu dziadkowie cierpieli, rozstając się z każdą złotówką.<br>Nie podziękował mi; w milczeniu schował papierosy do kieszeni marynarki. Na odchodnym jeszcze pogroził Chocołowi pięścią i wróciliśmy pod dom. Podałem mu ogień. Zaciągnął się chciwie, powoli wypuścił dym. Czekałem, czy nie puści kółek, którymi dziadek
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego