kotarą jej zwłoki.<br>Wówczas zaczyna się to, co w filmie byłoby retrospekcją, ale tu nią nie jest; w życiu - psychodramą, ale nie mamy do czynienia z życiem; słowem, zaczyna się teatr - inscenizacja wydarzeń, które powiązały Nastazję i dwóch mężczyzn, Myszkina i Rogożyna, z których każdy kochał ją inną miłością, Myszkin - anielskim współczuciem, Rogożyn - ludzką namiętną pasją.<br>Twórcy "Nastazji" ani przez chwilę nie próbują nas przekonać, że mamy do czynienia z czymś innym niż umownością spektaklu, który nie imituje życia na sposób filmowy, lecz "wystawia" własną konwencję.<br>Wajda nadaje spektaklowi taki rytm, że jego quasi-retrospekcje jawią się na kształt wizji sennych