boje z ducha") nie mają sensu, profesorowie ruszają "każdy w swoją stronę" (F 97). To, co robią - ciskają kamieniami, plują przechodniom na kapelusze, pędzą za balonikiem - nie ma związku ani konsekwencji, jest "głupie", czyli niesystemowe, nie układa się w formę, syntetyczną, analityczną czy jakąkolwiek inną. W postępowaniu zdziecinniałych - szczęśliwie zdziecinniałych! - antagonistów nie można dopatrzeć się metody, symetrii, porządku. Jest ono teraz czystą (przypadkową) spontanicznością.<br>Bo też właśnie trzeba się zmienić w istotę kapryśną, spontaniczną i nigdy niegotową całkiem, zawsze zdolną do zmiany - czyli "niedojrzałą".<br>Taką istotą jest dziecko (<q>"- Wszystko podszyte jest dzieckiem"</> - mówi w ostatnim zdaniu Filidor, F 98). Ale bardziej