pozbawiony <br>zapachu stada, ruszyło posłusznie. Wskoczył na szeroki, <br>siodlasty grzbiet i popędzając antylopę piętami, <br>ruszył w dalszą drogę, w stronę gdzie na zielonych <br>równinach leżała olśniewająco biała za dnia <br>kreska Tees. U boku antylopy biegł wytrwale sheri o żółtym <br>futrze.<br><br> Awaru upatrzył sobie gwiazdę, w której <br>stronę należało jechać, a antylopa, raz naprowadzona <br>na właściwy kierunek, nie próbowała skręcać.<br><br>Ognisty wierzchołek Suhmi płonął nieustającym <br>żarem, lecz ogień był teraz przesłonięty obłokiem <br>popiołu, który podświetlony od wnętrza świecił <br>jak drgająca czerwonym żarem mgła. Przed głową <br>antylopy wyrosła przeszkoda. Wał krzaków. Otaczał <br>je chłód i wilgoć, a ze środka dobiegały pluski <br>płynącej wody