będąc wcale pewnym czy zachowuję przepisany porządek. Jedyne czego byłem pewien, to uwagi skupionej intensywnie na poświęconej, wzniesionej do góry Hostii w palcach. Zbliżaliśmy się już do końca obrzędu, gdy podrzuciła głowę, mocnym uderzeniem ręki wytrąciła mi z palców Hostię, skrzyżowała zły i gniewny wzrok z moim, wydarła się z apatii śmiechem.<br><br><page nr=27><br><br> Ten śmiech, mój Boże, ten śmiech... Taki jak śmiech mojego ojca, dobywający się z głębokiej studni.<br> W październiku brumierski proboszcz doniósł mi, że zmarł synek Rity. Niezbyt jasne okoliczności śmierci dziecka skłoniły władze sądowe z Susy do osadzenia Rity, na prośbę jej matki, w zakładzie dla chorych nerwowo w