Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Powódź
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1975
W." z biegiem lat wypracowany został swoisty rytm dnia.
Otwarcie następowało w późnych godzinach rannych i oczekiwali na nie cierpliwie trzej wiecznie złaknieni: Wilga, Kotlarski i Orłoś, nieco już wystrzeźwieni, podlegli jednak natarczywie wzbierającemu imperatywowi, którego nabrzmiewanie w każdej chwili groziło eksplozją, katastrofą, atakiem amoku lub pogrążeniem w stan rozpaczliwej apatii.
Siadywali na słońcu, jeśli było słońce, lub trwali pod okapem dachu, gdy lało.
Stali wtedy w owym wąskim korytarzyku pomiędzy ścianą a firanką ociekających kropel i nasłuchiwali szurgotów dochodzących z wnętrza.
Gdy zgrzytały wrzeciądze, opadały sztaby żelazne i wychłodzone nocą, mroczne wnętrze ziewało otwieranymi drzwiami, zastygali w radości, perwersyjnie odwlekając
W." z biegiem lat wypracowany został swoisty rytm dnia.<br>Otwarcie następowało w późnych godzinach rannych i oczekiwali na nie cierpliwie trzej wiecznie złaknieni: Wilga, Kotlarski i Orłoś, nieco już wystrzeźwieni, podlegli jednak natarczywie wzbierającemu imperatywowi, którego nabrzmiewanie w każdej chwili groziło eksplozją, katastrofą, atakiem amoku lub pogrążeniem w stan rozpaczliwej apatii.<br>Siadywali na słońcu, jeśli było słońce, lub trwali pod okapem dachu, gdy lało.<br>Stali wtedy w owym wąskim korytarzyku pomiędzy ścianą a firanką ociekających kropel i nasłuchiwali szurgotów dochodzących z wnętrza.<br>Gdy zgrzytały wrzeciądze, opadały sztaby żelazne i wychłodzone nocą, mroczne wnętrze ziewało otwieranymi drzwiami, zastygali w radości, perwersyjnie odwlekając
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego