Doszli do murowanej, parterowej budowli o ścianach srodze odrapanych, podobnej do spichlerza; w grubym murze czerniały, nieliczne kwadratowe okienka, gęsto zakratowane.<br> W sieni nawianej śniegiem sterczało dwóch Kozaków.<br>- Rekrut! - skinął ku nim żandarm wskazując Kazimierza.<br> Jeden z Kozaków dobył klucza z kieszeni płaszcza i otwarł szeroko ciężkie, okute drzwi.<br>- Tu asan pozostaniesz, zanim się partia uzbiera rekrucka! - objaśnił Miranowski.<br> Gdy drzwi zapadły, ujrzał się Kazimierz w obszernej izbie, której nikłego światła dostarczały z wysoka owe małe zakratowane okna. Nagie, surowe ściany tchnęły mroźną wilgocią. Lecz pośrodku wznosił się niski, z cegieł poszczerbionych ulepiony piec, którego nieforemny komin uchodził na zewnątrz przez