mam w tej wsi nie tylko wrogów. W najgorszych momentach spotykałam się z dowodami przyjaźni. Ktoś po cichu, żeby inni nie widzieli, przyniósł koszyk jabłek z najlepszej, jak zapewniał, jabłonki. Ktoś zaczepił mnie na drodze i powiedział dobre słowo, ale oglądał się, czy ludzi nie ma w pobliżu. Anonimy przeważnie atakują człowieka, prawda? A ja dostałam anonim podtrzymujący mnie na duchu. Anonimowy przyjaciel prosił, abym się nie załamała. To było zawsze poparcie z ukrycia, nigdy wprost, nigdy na zebraniu. Głośno krzyczeli tylko moi wrogowie i nikt im się nie sprzeciwiał.<br>Właściwie w całej tej historii, którą opowiedziałam, ten moment jest chyba