Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
Weder - dodał Weder, Edi Weder.
- No, stary! Żaden z ciebie Edi, tylko Zygi. Zygi z Jagiellońskiej - sprostował nieznajomy z ironicznym uśmieszkiem.
W milczeniu dotarli do furtki. Nieznajomy wyprzedził Zygmunta i przepuścił go pierwszego z grzecznym ukłonem.
- To jak, pogadamy? - ponowił propozycję, przystając na rogu ulicy.
Zygmunt się nie odezwał, tylko automatycznie ruszył w kierunku domu. Czuł na sobie spojrzenie tamtego, jego wyczekiwanie. Chciał mieć za sobą całą tę historię, tego kolesia, to złudzenie klinicznej śmierci zakończonej idiotyczną szamotaniną z płaszczem. Chciał najnormalniej w świecie wrócić do domu, usiąść w fotelu, spokojnie wszystko przemyśleć. A było o czym myśleć. Nieliczni przechodnie, wymijając
Weder - dodał Weder, Edi Weder.<br>- No, stary! Żaden z ciebie Edi, tylko Zygi. Zygi z Jagiellońskiej - sprostował nieznajomy z ironicznym uśmieszkiem.<br>W milczeniu dotarli do furtki. Nieznajomy wyprzedził Zygmunta i przepuścił go pierwszego z grzecznym ukłonem.<br>- To jak, pogadamy? - ponowił propozycję, przystając na rogu ulicy.<br>Zygmunt się nie odezwał, tylko automatycznie ruszył w kierunku domu. Czuł na sobie spojrzenie tamtego, jego wyczekiwanie. Chciał mieć za sobą całą tę historię, tego kolesia, to złudzenie klinicznej śmierci zakończonej idiotyczną szamotaniną z płaszczem. Chciał najnormalniej w świecie wrócić do domu, usiąść w fotelu, spokojnie wszystko przemyśleć. A było o czym myśleć. Nieliczni przechodnie, wymijając
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego