Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
piętro.
Mieszkanie jest już wysprzątane, wywietrzone.
Rita ubrana do wyjścia, pieniądze zostały na tacy, jak je zgarnięto.
Pierwszy raz widzę w jej oczach i uśmiechu strach zmieszany z prawdziwym wstydem. Dlaczego? Przebaczyłem przecież.
Ale wspominając chwile spędzone w m iłym rodzinnym kręgu gości pana Wicusia - wśród ludzi szanujących wiek i autorytety - nagle wpadam w gniew.
- Dokąd leziesz?! - krzyczę. I niemal nieświadomie, niemal wbrew woli raz po razie trzy policzki: z lewej, z prawej, z lewej. Jak Ela pacjentowi Twardowskiemu.
- Nigdzie nie pójdziesz. Przechowam cię przez kilka dni. - Tak, Jeremi. Dziękuję.
I jak być powinno, całuje rękę, która biła.
Potem usilnie i
piętro.<br>Mieszkanie jest już wysprzątane, wywietrzone.<br>Rita ubrana do wyjścia, pieniądze zostały na tacy, jak je zgarnięto.<br>Pierwszy raz widzę w jej oczach i uśmiechu strach zmieszany z prawdziwym wstydem. Dlaczego? Przebaczyłem przecież.<br>Ale wspominając chwile spędzone w m iłym rodzinnym kręgu gości pana Wicusia - wśród ludzi szanujących wiek i autorytety - nagle wpadam w gniew.<br>- Dokąd leziesz?! - krzyczę. I niemal nieświadomie, niemal wbrew woli raz po razie trzy policzki: z lewej, z prawej, z lewej. Jak Ela pacjentowi Twardowskiemu.<br>- Nigdzie nie pójdziesz. Przechowam cię przez kilka dni. - Tak, Jeremi. Dziękuję.<br>I jak być powinno, całuje rękę, która biła.<br>Potem usilnie i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego