wieczerzą, wypoczął w cieple na słomie i nazajutrz, pokrzepiony, zanim w dalszą udał się drogę, serdecznie miłosiernej kobiecie podziękował. <br>- Nie mam ja nic takiego - powiedział - czym mógłbym ci zapłacić za litościwe twoje serce. Ale pozostawię ci jedno życzenie: jaką robotę dziś rozpoczniesz, niechaj ci się szczęśliwie i z korzyścią wiedzie aż do wieczora. <br>Potem pożegnał się z nią i poszedł swoją drogą. A biedaczka, uśmiechnąwszy się tylko na życzenie staruszka, sięgnęła do skrzyni i wydobyła kawałek płótna, by sporządzić koszulinę dla swego dzieciątka. Odmierzyła, ile było potrzeba, patrzy i oczom własnym nie wierzy: ten kawałek płótna w rękach jej rośnie, rośnie i