młyn przestanie dygotać i wydawać głosy. Czworo wyjców nie krzyczało nigdy równocześnie, zabawa bowiem szybko by się skończyła, gdyby cała orkiestra ochrypła. Zwykle darł się jeden na byle jaki temat, a inni słuchali, po czym zaczynał drugi. W ten sposób przyjemność trwała dłużej i można ją było uprawiać bez końca, aż do wieczora. Adam, uczący się w sąsiednim pokoju, zatykał uszy ręką lub wsadzał w nie watę <page nr=28>.<br> Miał uczucie, że się uczy z akompaniamentem janczarskiej orkiestry. Czasem wpadał na "dzikie pola", do pokoju brzdąców i gromił je potężnie, co było sposobem zawodowym, pohańbione bowiem, a czasem pobite wyjce rozpoczynały nową operę. Tałatajstwo