Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
trudem powstrzymywał się do nocy. Przyszedł do jej pokoju, jak tchórzliwy złodziej przychodzi do księżowskiego sadu po jabłka, takie sekretne smakowanie połączone z lękiem i biciem serca.

W południe, przed obiadem, wyszedł popracować do ogródka. Bardzo się zdziwił, skąd tyle śniegu. Lepkiego i przyszarzałego. Odgarnął go i systematycznie począł okrywać azalie suchymi liśćmi spod szopki. Mógł to zrobić wcześniej. Pomyślał, jak krzewy przetrzymają tę zimę. Konstanty mówił, a właściwie pouczał, że we Wrzosowie mrozy zazwyczaj przychodzą w dwóch falach. Pierwsza w okolicy Bożego Narodzenia, ta mniej szkodzi roślinom. Druga, lutowa, ciężka, krzepka, znacznie dłuższa, wymęczy, bo zdradliwsza. Lubił azalie. Obiecywał sobie
trudem powstrzymywał się do nocy. Przyszedł do jej pokoju, jak tchórzliwy złodziej przychodzi do księżowskiego sadu po jabłka, takie sekretne smakowanie połączone z lękiem i biciem serca. <br><br>W południe, przed obiadem, wyszedł popracować do ogródka. Bardzo się zdziwił, skąd tyle śniegu. Lepkiego i przyszarzałego. Odgarnął go i systematycznie począł okrywać azalie suchymi liśćmi spod szopki. Mógł to zrobić wcześniej. Pomyślał, jak krzewy przetrzymają tę zimę. Konstanty mówił, a właściwie pouczał, że we Wrzosowie mrozy zazwyczaj przychodzą w dwóch falach. Pierwsza w okolicy Bożego Narodzenia, ta mniej szkodzi roślinom. Druga, lutowa, ciężka, krzepka, znacznie dłuższa, wymęczy, bo zdradliwsza. Lubił azalie. Obiecywał sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego