Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
trudem uniósł rękę, klepnął się dłonią po czole. Mucha znów zabuczała gdzieś koło ucha. Obłoki płynęły powoli, wiatr ustał i była wszędzie nieznośna, popołudniowa, nudna cisza. Salisz leżał tak jakiś czas, ale bezruch też męczył i drażnił. Usiadł więc; płatki czarnego śniegu migotały pod powiekami, głowa dziwnie ciążyła. Wstał leniwie, ażeby przejść się po nasypie drogi. Zatrzymał się przed kępą skrzypu.
- Samochód czeka na pana - rzekł sam do siebie. I zaraz odpowiedział:
- Dziękuję, już idę.
- Dokąd pojedziemy, proszę pana?
- Wiadomo, do miasta.
- Czy chce pan kupić ubranie?
- Można, zatrzymaj przed jakim sklepem.
- Co pan wybierze?
- Dajcie spodnie galife, takie sznurowane jak
trudem uniósł rękę, klepnął się dłonią po czole. Mucha znów zabuczała gdzieś koło ucha. Obłoki płynęły powoli, wiatr ustał i była wszędzie nieznośna, popołudniowa, nudna cisza. Salisz leżał tak jakiś czas, ale bezruch też męczył i drażnił. Usiadł więc; płatki czarnego śniegu migotały pod powiekami, głowa dziwnie ciążyła. Wstał leniwie, ażeby przejść się po nasypie drogi. Zatrzymał się przed kępą skrzypu.<br>- Samochód czeka na pana - rzekł sam do siebie. I zaraz odpowiedział:<br>- Dziękuję, już idę.<br>- Dokąd pojedziemy, proszę pana?<br>- Wiadomo, do miasta.<br>- Czy chce pan kupić ubranie?<br>- Można, zatrzymaj przed jakim sklepem.<br>- Co pan wybierze?<br>- Dajcie spodnie galife, takie sznurowane jak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego