Typ tekstu: Książka
Autor: Czeszko Bohdan
Tytuł: Pokolenie
Rok wydania: 1974
Rok powstania: 1951
jak wnętrze muszli.
Teraz na jego obrazie pod mosiężnym niebem szli Żydzi w poprzek nieludzkiego krajobrazu. Płonęła pośród ciemnego tła fosforycznym blaskiem twarz Giny. Budziła bolesne uczucia stężała maska wuja Jehudy, twardo a dosadnie narysowana. Dawid zerkał niespokojnie na pawlacz i szybko sprzątnął obrazy.
- Ładne? - pytał, a po wargach jego błąkał się uśmiech trochę gorzki, trochę ironiczny. Jurek milczał i wtedy Dawid przestał się uśmiechać.
Trzeba było odejść, nadchodziła bowiem wczesna dla dzielniry żydowskiej godzina policyjna.
- Patrz, Dewi, nikt nie przyszedł stamtąd, tylko Jurek - powtarzała matka.
- Następnym razem przyniosę tyle chleba, ile da się przenieść przez wachę - zapewniał Jurek.
Dawid odprowadził
jak wnętrze muszli.<br>Teraz na jego obrazie pod mosiężnym niebem szli Żydzi w poprzek nieludzkiego krajobrazu. Płonęła pośród ciemnego tła fosforycznym blaskiem twarz Giny. Budziła bolesne uczucia stężała maska wuja Jehudy, twardo a dosadnie narysowana. Dawid zerkał niespokojnie na pawlacz i szybko sprzątnął obrazy.<br>- Ładne? - pytał, a po wargach jego błąkał się uśmiech trochę gorzki, trochę ironiczny. Jurek milczał i wtedy Dawid przestał się uśmiechać.<br>Trzeba było odejść, nadchodziła bowiem wczesna dla dzielniry żydowskiej godzina policyjna.<br>- Patrz, Dewi, nikt nie przyszedł stamtąd, tylko Jurek - powtarzała matka.<br>- Następnym razem przyniosę tyle chleba, ile da się przenieść przez wachę - zapewniał Jurek.<br>Dawid odprowadził
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego