i przyszłość nie mnie przyznała słuszność".<br> Pisał to już w grudniu 1980 roku, ale chyba bardziej w oparciu o bogate doświadczenie życiowe niż w oparciu o cechy swego charakteru. W tym czarnowidzeniu miał oczywiście, jak pokazała historia stanu wojennego, rację - rację intelektualisty, który solidaryzując się z ogółem jest jednocześnie o b o k niego, "zdany na własne doświadczenia, własną pamięć, własne rozeznanie...".<br> Taką postawę można by uznać za w pełni suwerenną, gdyby... Gdyby Andrzejewski nie traktował jej z pewnym zawstydzeniem, gdyby nie szukał usprawiedliwienia w starczym zgorzknieniu, w grze z cieniem", w stronę którego coraz częściej spoglądał, wzdychając, że przeszłości przybywa