tam, do nich, iść, przystąpić do walki i prawdopodobnie dostać potężny wycisk, bo jednak ich jest trzech, a ja jeden.<br>- Moglibyśmy - zaproponowała gorącym szeptem Aurelia - po prostu poszukać innego wyjścia z tego podwórza. O, popatrz, wystarczyłoby dopaść tego białego muru, przebiec przez teren kościelny i znów przez mur - do ogródka babci!<br>- Wybacz, ale to nie jest rozwiązanie. Widzisz... ja oczywiście mógłbym teraz im zwiać i to może, hm, nie byłoby tchórzostwo... tylko rozwaga. Ale i tak by mnie dopadli, jak do ciebie przyjadę następnym razem.<br>- Do mnie?...<br>- No... to jest, do Pobiedzisk. A chciałbym jeszcze przyjechać do-do Pobiedzisk. To co