Typ tekstu: Książka
Autor: Marek Soból
Tytuł: Mojry
Rok: 2005
z nami telewizję, a potem zaniosłam ją do łóżeczka i kiedy przyszłam po godzinie, już odeszła, zupełnie sama i po cichutku... Jak ona miała na imię?...
Dziś Gosia po raz pierwszy złożyła wymówienie. Powiedziała, że przez tę pracę nienawidzi zdrowych dzieci. Tak, to prawda, wszystkie przez to przechodziłyśmy. Rozwrzeszczany, niesforny bachor na ulicy doprowadza do szału. Dzieci na oddziale wydają się takie spokojne i mądre. Rozumieją swoja chorobę, rozumieją śmierć, są takie dojrzałe, wszystkie, nawet najmniejsze. Przy nich te zdrowe wydają się po prostu wstrętne, głupie i puste. Chciałoby się wziąć tęgi bykowiec i zerżnąć takiemu tyłek. Chore wydają nam się
z nami telewizję, a potem zaniosłam ją do łóżeczka i kiedy przyszłam po godzinie, już odeszła, zupełnie sama i po cichutku... Jak ona miała na imię?...<br>Dziś Gosia po raz pierwszy złożyła wymówienie. Powiedziała, że przez tę pracę nienawidzi &lt;page nr=132&gt; zdrowych dzieci. Tak, to prawda, wszystkie przez to przechodziłyśmy. Rozwrzeszczany, niesforny bachor na ulicy doprowadza do szału. Dzieci na oddziale wydają się takie spokojne i mądre. Rozumieją swoja chorobę, rozumieją śmierć, są takie dojrzałe, wszystkie, nawet najmniejsze. Przy nich te zdrowe wydają się po prostu wstrętne, głupie i puste. Chciałoby się wziąć tęgi bykowiec i zerżnąć takiemu tyłek. Chore wydają nam się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego