Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
wyprawy zapomniał... Skądże, bo oto wejście do groty. Zahamuje ostro, aż młaką torfową niebo obryzgał! To nic, deszcz niebo umyje. Gdzie tam. Deszcz chwilowo nieobecny, a niebo śmierdzącym bagniskiem zarasta. I tylko on, Hans, wie, skąd rodem to błoto, co wniebowstępuje.
Zagapił się, a tu krzyk. Z jamy bunkra zgraja bachorów. "Ty, pan, daj zakurzyć!" I jak ich tam cała chmara, tak zaciągają się na niby, żeby cudzoziemcowi pokazać, o co im chodzi. A Hans nie wie, skąd ma naraz tyle papierosów. Płaszcz ma nimi podbity. Otworzy poły. "Bierta, chłopaki!" A oni dziobią po nim, papierosy wyrywają, wyskubują jak pióra aniołowi
wyprawy zapomniał... Skądże, bo oto wejście do groty. Zahamuje ostro, aż młaką torfową niebo obryzgał! To nic, deszcz niebo umyje. Gdzie tam. Deszcz chwilowo nieobecny, a niebo śmierdzącym bagniskiem zarasta. I tylko on, Hans, wie, skąd rodem to błoto, co wniebowstępuje. <br>Zagapił się, a tu krzyk. Z jamy bunkra zgraja bachorów. "Ty, pan, daj zakurzyć!" I jak ich tam cała chmara, tak zaciągają się na niby, żeby cudzoziemcowi pokazać, o co im chodzi. A Hans nie wie, skąd ma naraz tyle papierosów. Płaszcz ma nimi podbity. Otworzy poły. "Bierta, chłopaki!" A oni dziobią po nim, papierosy wyrywają, wyskubują jak pióra aniołowi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego