Typ tekstu: Książka
Autor: Buczkowski Leopold
Tytuł: Czarny potok
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1957
Klara z Chaimem zanieśli księdza do izby, ocucili i opatrzyli dwa przeprucia na karku.
- Po diabła takie sztosy - powiedział Chaim - zapominasz, że już jesteś po pięć dziesiątce.
- Ale ja mam nosa, człowieku, co? Od razu zwąchałem, że to szpicelek.
- A baczki miał? - Ech, baczki! Nie zawsze i nie każdy szpicel baczki musi mieć.
- Ja ci powiem. Wiesz, kto to był? - spytał Chaim. - No? - Znak... - Diabli tam znak. Taki sobie ptak.
- Po co ptak? - Przysiadł szukać perły w jęczmiennej plewie - odparł ksiądz.
- Osobliwa filozofia. Ale pokaż no, b racie, tętno.
Chaim przystawił kciuk do pulsu księdza.
Plebania księdza Bańczyckiego stała pod lipami
Klara z Chaimem zanieśli księdza do izby, ocucili i opatrzyli dwa przeprucia na karku.<br>- Po diabła takie sztosy - powiedział Chaim - zapominasz, że już jesteś po pięć dziesiątce.<br>- Ale ja mam nosa, człowieku, co? Od razu zwąchałem, że to szpicelek.<br>- A baczki miał? - Ech, baczki! Nie zawsze i nie każdy szpicel baczki musi mieć.<br>- Ja ci powiem. Wiesz, kto to był? - spytał Chaim. - No? - Znak... - Diabli tam znak. Taki sobie ptak.<br>- Po co ptak? - Przysiadł szukać perły w jęczmiennej plewie - odparł ksiądz.<br>- Osobliwa filozofia. Ale pokaż no, b racie, tętno.<br>Chaim przystawił kciuk do pulsu księdza.<br>Plebania księdza Bańczyckiego stała pod lipami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego