Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 12(32)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
tobie zawiodłem. Miałem ci właśnie wręczyć markowy kosmetyk, gdy dostrzegłem w twoich rękach paskudny, bazarowy breloczek.
- Co to jest? - ryknąłem.
- Tamagochi - odpowiedziałaś z tym denerwującym, smutnym uśmiechem mojego ojca. - Daję mu jeść, usypiam, sprzątam mu gniazdko, ten Tamagochi jest kotkiem. Spójrz, miły, prawda?
- Przecież to nie ma żadnej wartości, zwykłe badziewie z bazaru - krzyknąłem wyrywając ci to paskudztwo i wyrzucając przez okno. Nic nie powiedziałaś, tylko zamknęłaś drzwi do swojej pięknie urządzonej stylowymi meblami sypialni. Jednak najgorsze nastąpiło za dwa tygodnie. Stałem właśnie z workiem pełnym zdobyczy najlepszej marki pod naszymi drzwiami, gdy dobiegł mnie zza nich jakiś dziwny głos, pomrukiwanie
tobie zawiodłem. Miałem ci właśnie wręczyć markowy kosmetyk, gdy dostrzegłem w twoich rękach paskudny, bazarowy breloczek. <br> - Co to jest? - ryknąłem. <br> - Tamagochi - odpowiedziałaś z tym denerwującym, smutnym uśmiechem mojego ojca. - Daję mu jeść, usypiam, sprzątam mu gniazdko, ten Tamagochi jest kotkiem. Spójrz, miły, prawda? <br> - Przecież to nie ma żadnej wartości, zwykłe &lt;orig&gt;badziewie&lt;/&gt; z bazaru - krzyknąłem wyrywając ci to paskudztwo i wyrzucając przez okno. Nic nie powiedziałaś, tylko zamknęłaś drzwi do swojej pięknie urządzonej stylowymi meblami sypialni. Jednak najgorsze nastąpiło za dwa tygodnie. Stałem właśnie z workiem pełnym zdobyczy najlepszej marki pod naszymi drzwiami, gdy dobiegł mnie zza nich jakiś dziwny głos, pomrukiwanie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego