staruszka w miejscu uderzenia wyskoczył pokaźny guz, ale skóra była tylko trochę rozcięta. Wystarczyło przykleić plaster. Nagle Alicja doznała prawdziwego olśnienia: a więc o to mu chodzi! O nie, nic z tego!<br>- Nic z tego - powiedziała na głos.<br>- Słucham panienki? - zapytał Stanisław, odwracając się do niej; tak był zaaferowany oglądaniem bagażnika, że niemal nie zauważył, iż opatrzyła mu ranę. Dopiero teraz, widząc w jej dłoni kawałek zabrudzonej waty, dotknął zalepionego plastrem guza, skrzywił się, po czym uśmiechnął. - Dziękuję panience.<br>- Nie ma za co. Powiedziałam, że nic z tego. Nie zamierzam służyć za karawan, jeśli o to wam chodzi. Zaprzęgajcie konia.<br>Staruszkowi