przylatujemy, czekają już ci, którzy potrzebują pomocy. Owszem, czasami latamy na zasadzie pogotowia, kiedy są nagłe wypadki. Ale to już nie jest sprawa prosta, wójt może słuchać bateryjnego radia, ale nie ma nadajnika, jakże więc nas zawiadomi? Wie pan, ci ludzie w większości nigdy nie oglądali samochodu, bo samochód na bagna nie wjedzie, ale nasz helikopter znają, dla nich to coś zupełnie normalnego, że zjawiamy się regularnie. Powiedziałbym, że przekroczyliśmy tu jakieś etapy rozwoju. Niech pan zamknie na chwilę magnetofon, to panu coś powiem. OK? A więc ja już dawno powinienem pójść na emeryturę, ale nie chcę, ta praca tak wciąga