Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
też zdrowo po oddaniu listu. Postanowiłem naprzód obejść wokoło Gregorianę, a raczej ogromny czworobok pałaców, kościołów i ogrodów, w które jest wbudowana. W moim przedsięwzięciu coraz to natrafiałem na kolosalne schody. Dech mi zapierało. Od tych schodów i od zachwytu, bo kompleks jest rzeczywiście imponujący. Zwłaszcza od strony Kwirynału. Coś bajecznego!
Odszukałem w notesie numer, który mi również dał Campilli. Nakręciłem. Podczas tej czynności zamajaczył mi gmach Gregoriany. Schody, hol i portiernia, w której urzędowało dwu młodziutkich jezuitów, jeden przy informacji, drugi przy wielkiej telefonicznej centrali. Jemu to teraz próbowałem przeliterować moje nazwisko: Bez powodzenia.
- Proszę powiedzieć księdzu de Vos - rzekłem
też &lt;page nr=27&gt; zdrowo po oddaniu listu. Postanowiłem naprzód obejść wokoło Gregorianę, a raczej ogromny czworobok pałaców, kościołów i ogrodów, w które jest wbudowana. W moim przedsięwzięciu coraz to natrafiałem na kolosalne schody. Dech mi zapierało. Od tych schodów i od zachwytu, bo kompleks jest rzeczywiście imponujący. Zwłaszcza od strony Kwirynału. Coś bajecznego!<br>Odszukałem w notesie numer, który mi również dał Campilli. Nakręciłem. Podczas tej czynności zamajaczył mi gmach Gregoriany. Schody, hol i portiernia, w której urzędowało dwu młodziutkich jezuitów, jeden przy informacji, drugi przy wielkiej telefonicznej centrali. Jemu to teraz próbowałem przeliterować moje nazwisko: Bez powodzenia.<br>- Proszę powiedzieć księdzu de Vos - rzekłem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego